poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Czas płynie tak szybko
Kolejne duszne lato
             skapitulowało pod naporem
Złotych liści  jesieni
Ta oddała swój kolorowy tron
Mroźnej  zimie a ja
Nie zdążyłam Ci nawet powiedzieć
Jak bardzo Cię kocham
Jak uwielbiam ten dreszcz gdy
Twe usta wyznaczają ścieżki
                             po mym ciele
Nie zdążyłam nawet szepnąć
Że moja skóra wyje z tęsknoty
Do dotyku Twoich palców
Odszedłeś
Razem z Tobą zniknęła radość
                              i nadzieja
Urok wspólnych poranków
W pachnącej jaśminem pościeli
Słodycz  wieczorów  ociekająca
                         sokiem  winogron
Rozkosz nocy naznaczonej krzykiem
                         gdzieś nad ranem
Odszedłeś
Jestem tęsknotą
Jestem pragnieniem
Wróć



Ten wiersz "urodził" mi się dziś rano w trakcie niewinnego, porannego spaceru. Zdumiewające jak często banalne czynności potrafią być kreatywne dla umysłu.
Miły Czytelniku: możesz go kopiować, możesz rozprowadzać w necie ale nie zapominaj, że jedynym autorem jestem ja :)

poniedziałek, 5 lipca 2010

Ręka mistrza
Autor: Stephen King
więcej informacji
tłumaczenie: Michał Juszkiewicz
tytuł oryginału: Duma Key
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
data wydania: wrzesień 2008
ISBN: 978-83-7648-045-9
liczba stron: 640
słowa kluczowe: powieść, wyspa, wypadek, groza
kategoria: thriller/sensacja/kryminał
język: polski
typ: papier
 
Ocena  końcowa  6/6
 
        Znacie to uczucie gdy po raz pierwszy  kosztujecie jakiś smakołyk (trunek, jeśli wolicie)? Mówiono Wam o nim, że to rarytas więc czekacie z niecierpliwością na pierwszy kęs. A oto nadchodzi upragniona chwila i wreszcie talerzyk z przysmakiem (lub kieliszek) trafia do Waszych rąk  a Wy powoli nabieracie łyżeczką kawałeczek, z namaszczeniem wkładacie go do ust  i z błogością na twarzy delektujecie się jego długo wyczekiwanym smakiem... Frykas  rozpływa się po Waszym języku  atakując kubki smakowe  gamą doznań tak rozkosznych, że niemal orgiastycznych. To dziwne porównanie przyszło mi do głowy gdy tylko sięgnęłam po "Rękę mistrza"  Stephena Kinga. Nie sądziłam, że można  "smakować" książkę, rozkoszować się jej treścią i delektować stylem. Bo właściwie niby czym? Z pozoru prosta historia:  Edgar Freemantle, właściciel firmy budowlanej   zostaje, w starciu z dźwigiem znokautowany w pierwszej rundzie, 1:0 dla dźwigu. Nasz bohater traci rękę, pamięć i żonę, która ma dość jego napadów furii. W zamian Edgar zyskuje talent: maluje genialne obrazy. Robi to w uroczym domu usytuowanym przy plaży na maleńkiej florydzkiej wyspie Duma Key. Słoneczna wyspa nie jest jednak rajem. Edgar będzie zmuszony odkryć wszystkie jej mroczne sekrety i stawić czoło niebezpieczeństwu...
Aż wstyd przyznać ale to moja pierwsza przygoda z twórczością Pana Kinga. Teraz jednak już wiem, że nie będzie ostatnia. Sięgnęłam po tę powieść z ciekawości. Zaintrygował mnie fenomen jakim jest niesłabnąca od lat popularność autora. Sam autor, już na początku książki zdaje się prosto i rzeczowo odpowiadać na moje pytanie: czemu jest tak popularny? Robi to jednym stwierdzeniem: "prawda (diabeł) tkwi w szczegółach".
I ma w 100% rację!  W "Ręce mistrza" nie ma znaczenia CO autor chce opisać  ale JAK  to robi! A robi to w sposób iście mistrzowski dbając o każdy szczegół. Świetnie opisane stany emocjonalne Edgara, jego mozolne dochodzenie do siebie po wypadku, tworzenie obrazów tak plastyczne jakby samemu się je malowało no i opisy Florydy tak realistyczne, że człowiek dosłownie czuje pod stopami piasek "koloru starych kości"...
Wyśmienite połączenie powieści psychologicznej z niezłym dreszczowcem. W skali 1-6  stanowczo zasługuje na 10 :)
 
Polecam i pozdrawiam

środa, 9 czerwca 2010

Zaginiony Symbol

Autor: Dan Brown
więcej informacji
tłumaczenie: Zbigniew Kościuk
tytuł oryginału: The Lost Symbol
wydawnictwo: Albatros
data wydania: styczeń 2010
ISBN: 978-83-7659-031-8
liczba stron: 604
słowa kluczowe: symbol, porwanie, tajemnica
kategoria: thriller/sensacja/kryminał
język: polski
typ: papier
 
Kolejna powieść Dana Browna z  Robertem Langdonem w roli głównej. Tym razem sympatyczny  wykładowca z Harvardu będzie musiał  użyć całej swojej  akademickiej wiedzy oraz sprytu aby uratować swego przyjaciela. Langdon, zwabiony do Waszyngtonu pod pretekstem wygłoszenia odczytu zostaje wplątany w iście diabelską intrygę i w sprinterskim tempie musi rozwiązywać jedną zagadkę za drugą, których jak to u Browna nie brakuje :) Powieść czytało mi się dobrze choć nie rewelacyjnie. Zwyczajowo autor stara się żeby od samego początku tempo było rajdowe a intrygi nie brakowało. Mnóstwo tu opisów najbardziej znanych budowli Waszyngtonu ze sprytnie wplecionymi historiami i legendami  na ich temat. Tu wielkie brawa dla autora (i pewnie jego asystentów też) za mrówczą pracę wykonaną przy zbieraniu informacji o tym mieście. Rzetelna robota i aż chciałoby się ruszyć na wycieczkę do Waszyngtonu  "śladami masonów i Roberta Langdona" :) Jeśli miałabym jakiekolwiek zastrzeżenia to chyba jedynie do treści książki. Jedna powieść o specjaliście z dziedziny symboliki pisana takim stylem robi ogromne wrażenie. Dwie powiedzmy, że ujdą ale trzy to już trochę przesyt. No bo ile razy w swoim życiu jeden zwykły wykładowca akademicki może trafić na tyle afer? Paryż, Rzym a teraz Waszyngton?... Strasznie dużo tych kłopotów jak na jednego, przeciętnego  człowieka :) No i zawsze utarty schemat: seria zagadek pozornie niemożliwych do wyjaśnienia, które nasz bohater rozwiązuje jakby od niechcenia i zawsze towarzyszy mu jakaś kobieta. A to wnuczka jakiejś głównej ofiary, a to córka a to siostra. Powtarzam raz jeszcze: to co było świeże i interesujące w pierwszej książce w kolejnej już nieco nuży bo czytelnik, znając możliwości autora będzie doskonale wiedział czego spodziewać się dalej. Jeśli miałabym coś radzić autorowi (Bogowie! ale bezczelność! :) to chyba tylko to aby przełamał ten schemat a przy okazji uczynił głównego bohatera mniej doskonałym bo sama skłonność do klaustrofobii to trochę za mało :)
Podsumowanie:  dobre pisarskie rzemiosło podparte niezłym przygotowaniem z zakresu wiedzy o Waszyngtonie oraz masonerii o mistycyzmie. Zdecydowanie zasługuje na mocne 4(+)

ocena  ogólna 4/6

wtorek, 18 maja 2010

J.Updike - "Czarownice z Eastwick"




W tym miejscu miała być moja subiektywna ocena  powieści   J.Updike  pt."Czarownice  z  Eastwick". Miała być ale nie będzie. Trudno bowiem oceniać coś czego się nie przeczytało. A nie przeczytało się bo...Ale po kolei. Zachęcona filmem pod tym samym tytułem z  Jackiem Nicholsonem (którego uwielbiam)  w roli  Darryla Van Horne  oraz  grą  Susan Sarandon, Michelle Pfeiffer  i Cher  kreujących postaci Jane, Sukie i Alexandry z zainteresowaniem sięgnęłam po książkę chcąc skonfrontować pierwowzór literacki z adaptacją filmową. I tu spotkało mnie zaskoczenie w postaci  języka literackiego jakiego po obejrzeniu lekkiego i pełnego humoru filmu kompletnie się nie spodziewałam. Przesadna ilość opisów wciskanych dosłownie gdzie się da skutecznie odstręcza od lektury. Długość zdań przyprawiająca o zawrót głowy zupełnie jak gdyby autor uparł się udowodnić, że potrafi jednym zdaniem zapełnić całą stronę.Oczywiście w tej sytuacji gdy dobrnie się do końca takiego zdania człowiek już kompletnie nie pamięta co było na jego początku a tym bardziej co autor chciał powiedzieć. Lektura okazała się dla mnie wysoce nużąca żeby nie powiedzieć: nudna. Dotarłam do 40 strony i ze wstydem przyznaję, że się poddałam. Osobom cierpiącym na bezsenność mogłabym ją polecić jako świetne lekarstwo na tę przypadłość (no w każdym razie mnie się sprawdziło :) ). Jednak nie takiego rodzaju pisarstwa oczekiwałam po kimś formatu Updike'a  choć  przyznaję, że być może do pewnych lektur po prostu trzeba dorosnąć, dojrzeć. Pewnie za jakiś czas wrócę do tej powieści i docenię kunszt pisarski autora  lecz teraz Panie Updike  proszę mi wybaczyć:  po prostu  nie dałam rady...





środa, 12 maja 2010

H.H.Kirst - "Noc długich noży"



To nie jest łatwa ani zabawna powieść. Niby powieść a człowiek traktuje ją niczym dokument.Surowy.Pozbawiony emocji.Zapis dochodzenia w pewnym morderstwie dokonanym na starszym panu zamieszkałym w Lugano.To nie jest także powieść sensacyjna jaką czyta się jednym tchem nie nadążając przewracać kartek. Wręcz przeciwnie, człowiek ociąga się bo przeczuwa co będzie dalej ale mimo okropności o jakich czyta (a może właśnie dlatego) wraca do tej powieści. Na dalszych stronach książki odkrywamy mroczną przeszłość zamordowanego mężczyzny. Jesteśmy anonimowymi świadkami powstawania obozów zagłady i "tresury" ludzi na pozbawionych emocji morderców. Śmierć jest odarta z godności a oprawcy z uczuć.Wspólnicy zbrodni zgodnie odwracają głowy żeby nie widzieć dramatu ofiar a potem móc "z czystym sumieniem" powiedzieć, że o niczym nie mieli pojęcia.To książka, która wprawia także w zadumę i każe zastanowić się jak to możliwe, że tylu zwykłych obywateli poddało się nazistowskiemu praniu mózgów i z dnia na dzień stworzyli piekło sąsiadom, z którymi przez setki lat żyli w jako takiej harmonii...

Ocena ogólna 4/6